wtorek, 26 czerwca 2012

Pita z Weekendowej Piekarni




Pieczenie chleba to moje hobby. Mam kilka ulubieńców, które piekę często, ale  lubię wypróbowywać nowe przepisy. Wygląda też na to, że zaczynam gromadzić książki na ten temat (mam już 4!) Trochę mam z tego powodu wyrzuty sumienia, bo przecież w internecie jest mnóstwo informacji i przepisów, a miejsca na moich półkach mało!!! Ale czasami naprawdę trudno się oprzeć. A poza tym odłogiem nie leżą.

Czasami się zastanawiam, czy hobby nie zaczyna przeradzać się w manię. Uważam, że to takie fajne zajęcie, że każdy powinien spróbować. Udało mi się namówić 2 osoby. Jedna upiekła raz i była szczęśliwa, druga wsiąkła zupełnie i podobno posłała bakcyla dalej :) Dlatego cieszę się, że są strony gdzie można się umówić na wspólne pieczenie. Tak więc, po kilkumiesięcznym podglądaniu, wreszcie oficjalnie upiekłam propozycję z Weekendowej Piekarni. I właśnie się zorientowałam, że spóźniłam się o miesiąc :(
Trudno. I tak warto było.

Chlebki pita. Bardzo smaczne.

Przepis i wykonanie tutaj.

Część mąki (1/3) zastąpiłam mąką razową i piekłam na gorącej blasze (wcześniej rozgrzanej w piekarniku) a nie na kratce. Wyczytałam, że pieczenie na rozgrzanej blasze/kamieniu sprawia, że chlebki ładnie się wybrzuszają, choć najwyraźniej nie jest to konieczne. Wałkowałam dosyć cienko, bo za pierwszym razem tego nie zrobiłam i wyszły mi płaskie bułeczki a nie pita.

Pita była smaczna, kieszonki się udały. Pierwszego dnia w formie nadziewanej kanapki, a drugiego, opieczona w tosterze, z humusem i marchewką.


Humus swój zielony odcień zawdzięcza olejowi z pestek dyni zamiast oliwy z oliwek.


Smacznego :)

wtorek, 19 czerwca 2012

Letnie ciasto jogurtowo-śmietanowe z pistacjami


Ciasto jogurtowo-śmietanowe z pistacjami

W zasadzie to nie jest ciasto tylko deser.
Jest puszysty i lekki, taki akurat na lato. Upałów niestety ciągle brak, a deszcz prawie nie przestaje padać, ale przecież lato jest! Letnie ciasto musi być. Zresztą po dniu dzisiejszym, stwierdzam, że jest nadzieja...
Tak więc wczoraj wieczorem zrobiłam, a dziś Nicpoń się zachwycał :)

To kolejny przepis z jakiegoś archiwalnego numeru Zwierciadła. Ten nie czekał latami na wypróbowanie. Robię je mniej więcej raz, dwa razy w roku, zawsze latem. Proporcje zostały nieco zmienione i oryginalnych już nie pamiętam. A oryginalna nazwa to “Ciasto serowo-jogurtowe”, choć w przepisie ser nie występuje. Czasami się zastanawiam czy w związku z tym śmietany nie zastąpić serem, ale jak dotąd jeszcze się nie zdecydowałam. Straci na lekkości, choć pewnie całkiem niezły sernik wyjdzie. 




I nie ma obaw, że to taka śmietanowo-jogurtowa galaretka. Małżonek galaretek nienawidzi, a ciasto wprost przeciwnie.


Deser jogurtowo-śmietanowy z pistacjami


200g herbatników
75g stopionego masła
sok i otarta skórka z 1 pomarańczy
80g cukru
4 listki żelatyny
300ml śmietanki kremówki
500g jogurtu greckiego
4 łyżki niesolonych pistacji
płynny miód (opcjonalnie)

Herbatniki drobno pokruszyć i wymieszać z masłem. Masą wyłożyć dno tortownicy i chłodzić w lodówce przez około 30min.
Żelatynę moczyć w zimniej wodzie przez 5 min.
Do niewielkiego rondla wsypać cukier, dodać sok i skórkę z pomarańczy i podgrzewać aż cukier się rozpuści. Żelatynę odcisnąć z nadmiaru wody, dodać do syropu pomarańczowego i podgrzewać aż się rozpuści. Uważać, żeby syrop się nie zagotował, zdjąć z ognia gdy żelatyna się rozpuści. (Mi rozpuściła się błyskawicznie, nie musiałam podgrzewać). Lekko przestudzić.
Śmietanę i jogurt ubić w dużej misce, dodać syrop pomarańczowy. Masę wyłożyć na herbatniki. Chłodzić w lodówce przez kilka godzin, a najlepiej przez noc.
Przed podaniem posypać pistacjami i ewentualnie polać miodem.

środa, 13 czerwca 2012

Szparagowa zupa z parmezanem

Zupa szparagowa z parmezanem

Znowu nie mam czasu na nic. W ciągu dnia kura domowa, (bo raczej nie bogini), a wieczorem kobieta pracująca. Pozostaje tylko się cieszyć (z tej pracy oczywiście), ale chciałabym już odetchnąć. Zaległych gazet pewnie już nie nadrobię, rośnie stosik książek do przeczytania, kuszą nowe wpisy na blogach. Czekam na wolną chwilę. Na gotowanie też nie mam czasu Musi być szybko i nieskomplikowanie. Przepis na zupę szparagową znalazłam w książce Sophie Dahl w części “Spring”, rozdziale “Lunches”. To był zdecydowanie dobry zakup :) Zupę gotuje się błyskawicznie, ale nadaje się raczej na ciepłe dni, gdy apetyt mniejszy (przynajmniej u mnie). Myślę, że warto dodać ziemniaka, bo treściwa niestety nie jest ;) Jest za to pyszna, jeśli ktoś, tak jak ja, uwielbia szparagi. Kolor spodobał się dzieciom. Bulion zazwyczaj gotuję na zapas i trzymam w zamrażarce, dlatego obiad(ek), a raczej przystawka była ekspresowa. A szparagi wkrótce się skończą więc trzeba korzystać. 




Szparagowa zupa z parmezanem

z książki „Apetyczna Panna Dahl” Sophie Dahl dla 4-6 osób 2 pory, tylko białe części 1 szalotka 1 pęczek szparagów (około 24 małych/średnich sztuk) oliwa z oliwek 1 litr gorącego wywaru z warzyw lub z kurczaka skórka z parmezanu sól i pieprz (sól pominęłam, parmezan i wywar w zupełności wystarczyły) Pory i szalotkę drobno posiekać. Szparagom odłamać twarde końce i pokroić na kawałki. W garnku rozgrzać oliwę i poddusić szalotkę oraz pory. Dodać gorący wywar i skórkę z parmezanu. Gotować przez 15min na wolnym ogniu. Dodać pory i gotować przez dalszych 7 minut. Następnie usunąć skórkę z parmezanu (lub to co z niej zostało). Doprawić wedle gustu. Można zmiksować, co też uczyniłam.


Smacznego!