Wpis zdecydowanie prokrastynacyjny.
Weekend teoretycznie mam z głowy, ponieważ w piątek zostałam powiadomiona o tym, że czeka mnie obserwacja lekcji na początku przyszłego tygodnia (tak, jestem nauczycielką). No więc przygotowuje się zdecydowanie bardziej niż zwykle.
Posprzątałam mieszkanie, upiekłam 2 chleby (zawsze piekę, żadna zmiana), poszłam pobiegać oraz zrobiłam z dzieciakami muffinki. Ale nie obejrzałam żadnego filmu. Postanowiłam za to przytrzymać bloga przy życiu jeszcze przez chwilę.
Muffinki są w wersji zdrowej. Przepis z czasów gdy Starszy Nicpoń miał 2 tygodniowy zakaz spożywania nabiału i orzechów z powodu reakcji alergicznej na mleko orzechowe. (Wiem, że jajka to też nabiał, ale zabronione nie były, zresztą podobno można zastąpić zmielonym siemieniem lnianym połączonym z wodą.)
Oczywiście zamiast oleju kokosowego można dać roślinny, lub rozpuszczone masło, a mleko roślinne zastąpić krowim, lub nawet wodą. Co kto lubi.
Muffinki z muesli, w składzie płatki owsiane, nasiona, suszone owoce, kokos i co tam jeszcze znalazłam w szafce, z wyjątkiem tych zakazanych.
Muffinki kokosowe z muesli
75g mąki razowej (orkiszową miałam)
150g mąki pszennej (białej)
80g oleju kokosowego (rozpuszczonego)
100g muesli
100g brązowego cukru
200ml mleka roślinnego (użyłam kokosowe, ale nie z puszki tylko z kartonu, do picia)
2 jajka
szczypta soli
1 łyżeczka proszku do pieczenia
Wszystkie składniki (oprócz oleju kokosowego) powinny być w temperaturze pokojowej. To ważne nie tylko ze względu na potencjalny zakalec. Jeśli rozpuszczony olej kokosowy wlejemy do zimnego mleka ponownie nam się zetnie.
Suche składniki wymieszać w misce. W osobnym naczyniu ubić jajko z mlekiem i dodać olej kokosowy. Następnie mokre składniki wlać do suchych i wymieszać aż się połączą. Masę nałożyć do formy na muffinki i wstawić do nagrzanego piekarnika.
Piec w 180st C przez około 25min.