|
pasta za słonecznika, suszonych pomidorów i bazylii |
Moja koleżanka zmieniła drastycznie zmieniła sposób odżywiania i została surojadkiem. Podziwiam i trochę zazdroszczę determinacji i lekkości z jaką jej to przyszło. Decyzja została podjęta, literatura przeczytana (w zasadzie najpierw punkt 1 a potem 2) i już. Nie gotuje, je surowe i świetnie się czuje. Twierdzi, że energia ją rozpiera, I mimo że w jej ślady iść nie zamierzam, to chciałabym mieć tyle silnej woli co Ona, i zrezygnować np. ze słodyczy - ma się rozumieć tylko na jakiś czas ;)
Co do diety witariańskiej, to może kiedyś, w jakimś przyszłym życiu w tropikach na chwilę się przestawię, ale w środku zimy i naszej szerokości geograficznej zdecydowanie nie. Prędzej bym zamarzła, umarła z głodu a potem jeszcze rozchorowała się. (Choć czytałam, że wprost przeciwnie, od raw food się nie choruje.) No ale głodna na pewno by była non stop. Kocham zupy.
(I junk food też jadam. Czasami człowiek musi...)
Zrobiłam za to "pasztet" ze słonecznika, zgodnie z przepisem, który mi podała i zjadłam go ze smakiem. Sama - Nicponie i Małżonek nie byli zainteresowani. Miałam też w planach witariańskie batoniki z okazji jej odwiedzin (przepis własny!!!!) ale wyszła pasta do jedzenia łyżeczką, bo uznałam, że suszenie batoników w piekarniku przez kilka(naście?) godzin to jednak zbyt duża strata energii i poddałam się stosunkowo szybko. Przekonałyśmy się ze to, że daktyle zmiksowane z kakaem i orzechami smakują jak czekolada.
A poniżej “pasztet”
Witariański pasztet ze słonecznika
¾ szklanki nasion słonecznika
5 suszonych pomidorów (moje były w oliwie)
1 łyżka oliwy (użyłam tej z pomidorów)
skórka z połowy cytryny oraz kilka łyżek soku
1 mały ząbek czosnku
½ szklanki świeżej bazylii
½ łyżeczki miodu lub syropu z agawy
sól i pieprz do smaku
Słonecznik zalać zimna woda i zostawić na kilka godzin, a najlepiej na noc. Odsączyć i wypłukać.
Pomidory zalać wrzącą wodą i moczyć przez około 20min, aż zmiękną. Moje były z oliwy, już miękkie, więc ten punkt pominęłam. Posiekać. Czosnek pokroić na mniejsze kawałki. Wszystkie składniki, wrzucić do blendera lub food processora i zmiksować na pastę. Kilka kawałków pomidorów i odrobinę bazylii można odłożyć i później wymieszać z pastą - jeśli ktoś lubi kawałki. Można też dodać część wody, w której moczyły się pomidory. Będzie bardziej gładkie.
Pasztet podobno można przechowywac w lodówce przez kilka dni. Mój nie dotrwał.