Zima w Londynie w niczym nie przypomina tej, którą znam z Polski, wbrew temu co kiedyś myślałam, wcale nie ma dużo deszczu i mgieł. Zima potrafi być naprawdę ładna. Jest dużo słońca, trawa cały czas jest zielona, zdarzają się nawet kwitnące kwiaty. Pewnie dlatego nie tęskne tak bardzo do wiosny i nie jestem zmęczona szarzyzną dookoła.
Mniej więcej raz w roku spadnie odrobinę śniegu, na który Anglicy reagują paniką, a większość obcokrajowców wykorzystuje tę okazję, żeby się z nich ponabijać. A w każdy słoneczny, ale niekoniecznie cieplejszy dzień, na ulicach widać ludzi, którzy najwyraźniej inaczej odczuwają temperaturę (lub raczej jej nie odczuwają), bez kurtek, szalików i w sandałach.
No cóż, co kraj to obyczaj.
Ja tam do marca serwuję zimowy comfort food i rozgrzewam się popularną marokańska zupą. Ale pod warunkiem, że mam 2 razy więcej niż 30min na zrobienie obiadu.
Harira - marokańska zupa z ciecierzycą |
p.s. to prawda, że najlepsza jest na drugi dzień. Być może nawet na trzeci, ale tego nie wiem, nigdy nie dotrwała.
Harira - Marokańska zupa
Składniki na oko, na pewno się uda. Mięsa powinno być sporo, ciecierzycy również, bo to gęsta zupa.
mięso pokrojone w kostkę: kurczak, baranina lub wołowina
seler naciowy
marchewka
ciecierzyca
soczewica
(albo inne ulubione strąki)
cebula
czosnek
koncentrat pomidorowy lub pomidory w puszce,
przyprawy: laska cynamonu, trochę mielonego imbiru (ja daję 1/3 łyżeczki), słodka i ostra papryka, trochę zmielonej gałki muszkatałowej, kumin, kurkuma, pieprz oraz sól,
do podania: natka kolendry i sok z limonki
Ciecierzycę namaczamy przez noc i nastawiamy do gotowania w świeżej wodzie. Mięso i warzywa kroimy w kostkę. Cebulę drobno siekamy. W osobnym garnku rumienimy na oleju mięso z warzywami. Dodajemy przyprawy oraz wodę. Gdy ciecierzyca trochę zmięknie dodajemy ją do zupy i dalej gotujemy. Soczewicę płuczemy i dodajemy do zupy i nadal gotujemy. To tak zwany slow food ;)
Dodajemy pomidory z puszki lub koncentrat, a pod koniec gotwania można dorzucić ryż lub makaron, ale i bez nich zupa będzie dosyć gęsta.
Podajemy z sokiem z limonki i kolendrą.
P.S. Z przyjemnością ponownie biorę udział w akcji "strączkowe" i dodaję do niej zupę.
Moim zdaniem zupy to jedne z najlepiej regenerujących siły dań. Niestety wymagają zwykle więcej czasu na przygotowanie i może dlatego straciły trochę na popularności.
OdpowiedzUsuńNo chyba, że ktoś nazwie zupą takie coś z torebki, czasem zwane "wifonem".
Są zupy które robi się szybko i nie są z torebki. (Np. dziś jedliśmy szybką zupę z soczewicy.) A harira akurat wymaga długiego gotowania, bo musi przejść aromatem przypraw.
Usuńwpisałam komentarz i nie wiedząc z jakiego profilu wysłać go należało - straciłam całość. a szkoda, taki był fajny.....
OdpowiedzUsuńOj to szkoda, chętnie bym przeczytała.
Usuń