niedziela, 3 lutego 2013

Real Fast Food - o kanapce i o książce

Jakiś czas temu kupiłam sobie książkę Nigela Slater’a. Tytuł "Real Fast Food" do mnie przemówił,  a N.S. to jeden moich ulubionych kucharzy / pisarzy (tak zresztą o sobie mówi - pisarz, który gotuje). Książkę kupiłam praktycznie w ciemno, entuzjastyczne recenzje w internecie mnie przekonały. Piękne rysunki na okładce też i fakt, że wydana jest raczej w starym stylu (dużo tekstu, żadnych zdjęć), zupełnie mnie nie zniechęcil. Zresztą nowość to nie jest.

No i zaczęłam notorycznie chodzić głodna spać bo czytałam ją do poduszki.

Początkowo byłam trochę zawiedziona, a nawet zła, założyłam bowiem, że znajdę w niej przepisy na sycące obiady, który zrobię (a najlepiej same się zrobią) w ciągu najwyżej 30min. A tymczasem Nigel proponuje głównie przekąski (np. figi z kozim serem), kanapki (jedna poniżej), sałatki, owocowe desery (grillowany grejpfrut!) itp. No jednym słowem nic, może z paroma wyjątkami typu mięso, ryby czy makaron, czym naprawdę można się najeść. Zastanawiałam się też dla kogo jest ta książka, skoro autor pisze, że suszone figi to świetna przekąska. No przecież wiem! Ja chcę przepisy na szybkie i zdrowe obiady, a nie instrukcje robienia kanapek.

A potem zdanie zmieniłam i przestałam być zła. Okazało się, że te wszystkie sałatki i kanapki, oraz propozycje co zrobić z fasolką z puszki, są zdecydowanie warte wypróbowania. Te bardziej sycące dania również. Tak więc obiady w 30 lub 15min niech gotują inni, Nigela zaś czytać i oglądam, bo z pasją opowiada o jedzeniu, a w moim odczuciu jego gotowanie jest “slow”. Szczęściarz nie musi się śpieszyć, może sobie porozmawiać na temat drinka z mrożonymi malinami, albo o tym jak cudownie pachną orzechy w pełni sezonu. Z ekranu bije pogoda ducha i spokój, który działa relaksująco nie tylko na mnie, ale na Drugą (niegotującą) Połowę też. No po prostu chill out.

Kanapkę polecam, programy w TV też. Co do książki - zdecydujcie sami.

Teraz udało mi się dorwać w bibliotece. Tarta limonkowa zdecydowanie za mną chodzi.

Kanapka z awokado wg. Nigela Slater'a


Zwyczajna kanapka z awokado


2 kromki razowego chleba
1 dojrzałe awokado
1 łyżka octu winnego
2 łyżki oliwy z oliwek lub 1 łyżka oliwy i 1 łyżka oleju z orzechów
sól
1 mała cebula posiekana w krążki (dałam szalotkę)

Chleb opiec na patelni grilowej lub w tosterze. Oliwę (i olej) wymieszać z octem i posolić. Awokado przekroić na pół, i wydrążyć łyżką miąsz (z tych i twardej skórce, te, które mają miękką skórkę po prostu się obiera). Grubo posiekać. Na kanapce ułożyć awokado i cebulę oraz polać sosem. Ja dodałam jeszcze kolendrę bo jestem uzależniona.


p.s. A przy okazji: awokado z grubą, fioletową i "skórzaną" skórką to odmiana hass, zawiera więcej tłuszczu niż 2 pozostałe  odmiany (ciemnozielona miękka skórka). Skórki się nie obiera, tylko miąsz wydrąża łyżką, tych ciemnozielonych można obrać. Dojrzałe awokado powinno lekko uginać się pod naciskiem palca. To nieprawda, że przekrojone awokado nie ściemnieje, jeśli zostawimy w nim pestkę. Ściemnieje, tak samo jak obrany banan, bo ma kontakt z powietrzem, ale można opóźnić proces smarując owoc sokiem z cytryny. Wiem to z autopsji oraz z Good Food.




2 komentarze:

  1. Kanapka z awokado, to coś dla mnie. Czasem brakuje pomysłu co na niej położyć i znowu dochodzę do wniosku, że im prościej tym smaczniej. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kanapki może nam się kiedyś nieco przejadły i spowszedniały, ale w nowej odsłonie... dlaczego nie? W końcu można sobie od czasu do czasu odpocząć od garów i zjeść na skróty :-)

    OdpowiedzUsuń